niedziela, 11 stycznia 2015

Nieporozumienia...


Każdy w swoim życiu miewa  gorsze i lepsze dni. Najważniejsze iść do przodu, nie roztrząsać tego, co ból nam sprawia. Potraktować ów fakt, jako doświadczenie aby w przyszłości błędu takiego nie zrobić. 
Zazwyczaj upatrujemy winę każdego tylko nie swoją, a czy jest tak naprawdę.....Ja zawsze sytuacje odwracam. Czasami skutkuje. " Miło być jest ważnym , ale jeszcze ważniejsze jest być miłym" I tu tkwi cała tajemnica porozumienia ...Często narzucamy swoje zdanie, nie biorąc pod uwagę że druga osoba jest zupełnie inna, wymagamy od niej aby się zmieniła, a sami w tym kierunku nic nie czynimy. 
Zastanawiający fakt, że do  nieporozumień znacznie częściej dochodzi z bliskimi, a niżeli z obcą nam osobą, zwłaszcza od której finansowo uzależnieni jesteśmy. A zdawałoby się, że najbardziej  na najbliższych  powinno nam zależeć. Przed pracodawcą respekt czujemy, z pracy wylecieć przecież możemy....Przez wiele godzin nosimy w sobie ciężar  niewypowiedzianych słów do  szefa. Po powrocie do domu, ujście im dajemy wybuchając  niczym wulkan, oblewając  lawą wszystko co na naszej drodze spotkamy. Zdawałoby się normalne zachowanie...ale czy słuszne? Czy musimy wszystkich dookoła swym problemem obarczać.
Nie jestem wyjątkiem też takie sytuacje miałam. Bogatsza o doświadczenie,  inaczej do wszystkiego podchodzę. Walczę na bieżąco z negatywnymi  uczuciami. Staram się podczas  nieprzyjemnej dyskusji, czy sytuacji, zachować zimną krew, stwarzając w ten sposób mur nie do przeniknięcia złym emocjom. Słucham, lecz nie przyjmuję wszystkiego do siebie, bo zdaje sobie sprawę, że to mnie nie dotyczy, nawet kiedy  słowa do mnie są skierowane. Reakcja nasza  jest najważniejsza. Od niej zależy dalszy przebieg wydarzenia . Fakt trudno z niektórymi dojść do porozumienia. Trudno, nie znaczy niemożliwe. 
Starajmy się w drugim człowieku cząstkę siebie zobaczyć, spróbujmy traktować go jakbyśmy chcieli sami być traktowani. Nieporozumienia mają swoje podłoże. Sztuką jest je zrozumieć, prawidłowo ocenić, oczywiście w sposób obiektywny. Często osoby  mające zupełnie inny problem, chcą swój nastrój na nas przelać. Nie możemy dać się sprowokować. Zachowując zimną krew nie dopuszczamy do swojego wnętrza to co złe, a wręcz przeciwnie. Okazując spokój, przekazujemy pozytywne uczucie, które  do nas wróci.
Ponownie przytoczę kolejne opowiadanie z moich wspomnień. W dniu który opisuję miałam chwile miłe, ale i ciśnienie maksymalnie podnoszące...Jak zareagowałam i co przez to osiągnęłam, przekonajcie się sami...
Dzisiaj pojechałyśmy sprzątać ogromny dom, 13 pokoi, 4 łazienki, wspaniale urządzona i wyposażona 60 metrowa  kuchnia. Tuż za domem ogród niczym park miejski z okazałymi drzewami. Na
niektórych z nich właściciele pozawieszali karmiki o niespotykanych w Polsce kształtach. Jedne przypominały np rurki ze spodeczkami na dole, inne kielichy…. Był też specjalny  karmnik dla kolibrów. Ależ to niesamowicie mała ptaszynka. Usiadłam w pobliżu karmika wypełnionego specjalnym nektarem i czekałam cierpliwie starając się nie ruszać. Najdziwniejszy dla mnie był fakt, iż właściciele domu doskonale znali godziny odwiedzin tego pięknego ptaszka. Niestety za pierwszym razem nawet nie zorientowałam się że przyleciał. Coś się poruszyło przy karmniku dosłownie kilka sekund i zniknęło. Gospodarz pocieszył mnie że koliberek za chwilkę jeszcze raz przyleci, ale muszę bardziej uwagę skupić. Faktycznie po kilkunastu minutach oczekiwania pojawił się. Nie wyobrażacie sobie jakie to maleństwo, istna drzazga. Kilka razy naciskałam spust migawki nie widząc go dokładnie. Dopiero na monitorze zobaczyłam ubarwienie. Dumna jestem z tych fotek. Szczęśliwa byłam dzięki uprzejmości gospodarzom. Dzień zaczął się wspaniale.Szybko w sprzątaniu nadrobiłam chwile siedzenia w ogrodzie.
Mirka sama sprzątała ten dom w ciągu dwóch  dni, nie sposób z takim metrażem uporać się w ciągu nawet kilkunastu godzin.  Razem poszło nam oczywiście dużo szybciej. Amerykanie u których bywałam, dużą uwagę przykładają do częstej zmiany pościeli. Zauważyłam że zmieniają ją zazwyczaj co tydzień bez względu czy jest brudna czy nie. Coraz bardziej natomiast, denerwują mnie brudne okna. Wypucowane podłogi, czyste, puszyste grube dywany, śladu kurzu na meblach i szare szyby od brudu. Nawet pajęczyny między szybami na nich nie działają. Oni to chyba nie potrafią sprzątać. Zachwycają się naszym sprzątaniem, choć przyznaję że nie jest tak dokładne. Noo jakby oni zobaczyli jak Polki na święta dom przewracają do góry nogami to by zwątpili że takie coś można zrobić. Dom dla nich to miejsce do pracy i spania. To taka prawdziwa oaza. Z reguły osoby do których chodziliśmy sprzątać, doceniały co robimy, chociaż można było spotkać też bardzo złośliwe, szczególnie nastolatki. 
O takiej złośliwości miałam okazje dzisiaj się przekonać. W pokoju jednej z dziewczyn zastałam totalny bałagan. Doskonale wiedziała że dzisiaj przychodzimy sprzątać. Pośród rozrzuconych ubrań, poniewierała się bielizna  wraz z przyklejonymi używanymi podpaskami..W łóżku, zaplątany w pościeli pozostawiony leżał wibrator....Łazienka w tym dniu jeszcze w gorszym była stanie. Wstyd mnie jako kobiecie nawet to opisywać.  Nie ukrywam, ciśnienie mi się podniosło.. Nie łatwo było odgadnąć dlaczego swoją część mieszkania w takim stanie zostawiła .…Postanowiłyśmy udać głupie i do pralki włożyłyśmy bieliznę z "ozdobą" . Niech się pierze.  Dziewczyna, ciekawa naszego zachowania  przyszła sprawdzić jak nam sprzątanie idzie...Wszystko szło zgodnie z planem. Weszła do swojego pokoju, zamknęła drzwi za sobą, mimo, iż pokój był w trakcie sprzątania. Ponieważ nie znałam angielskiego, Mirka do niej zapukała z pytaniem o  możliwość wejścia. Tuż za progiem oberwała bluzką, rzuconą przez  rozzłoszczoną dziewczynę, twierdzącą,  że jest jeszcze to do prania...Szybko niczym piłeczka znowu do właścicielki trafiła, tym razem Mirka zapytała z ironią w głosie czy aby jest tego pewna. Po czym wyprosiła grzecznie złośnice z pokoju, aby dokończyć sprzątanie. 
W tym momencie pozwolicie że przerwę opowiadanko. Chciałam udowodnić, że można uniknąć nieporozumienia, dzięki zachowaniu spokoju. Najlepsza bronią dla wroga jest jego własna broń. Szukała owa dziewczyna zaczepki, być może miała zły humor, może chciała pokazać swą wyższość, którą do tej odczuwała od rodziców ...  Jeszcze kilka razy próbowała nas sprowokować, ale to drobne zaczepki były. Wreszcie skapitulowała widząc że zamierzonego celu nie osiągnęła. 
Zawsze jeżeli coś robimy albo zamierzamy robić, pamiętajmy doprowadzić to do końca. Zachowujmy się tak abyśmy nic sobie nie mieli do zarzucenia. Wówczas tylko będąc pewni racji swojej dojdziemy drogą spokoju i opanowania do porozumienia.

5 komentarzy:

  1. No powiem Ci że nadawałabyś się na kaznodzieję.. taki spokój i opanowanie wypływają z tego wpisu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam zawód, który wymaga spokoju i opanowania:) może dlatego...Bardzo dziękuję za uwagę poświęconą:)

      Usuń